Strona:X de Montépin Tajemnica grobowca.djvu/7

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

— A może prosi nieboszczkę, żeby nie wracała.
Żart ten chociaż bardzo płaski, zwłaszcza na cemntarzu, wywołał wybuch śmiechu. Teściowe bowiem nie bardzo są lubiane.
Wesołość przerwały dolatujące głosy czyjeś i prędkie kroki.
— To zapewne Piton powraca z dozorcą — rzekł Cabirol.
Nie mylił się. Dozorca cmentarza Pere Lachaise szedł prędko, a towarzyszyło mu trzech stróży i dwóch robotników.
Człowiek z wiankiem zdawał się być zatopiony w swej modlitwie i żałości, lecz może w rzeczywistości nie tak, jak z pozoru sądzićby można, bo usłyszawszy głosy i kroki, szybko się obejrzał. Gdy zobaczył przybyłych, wyraźny niepokój odbił się na jego twarzy, przepuścił ich obok siebie, potem zaraz wstał i wolnym krokiem, jakby dając się powodować nieprzezwyciężonemu pociągowi, skierował się ku grobowcowi, który otaczano.
W tej chwili, kiedy trzecią część drogi przeszedł dozorca, nachyliwszy się nad wielką plamą czerwoną, zwracającą uwagę na śniegu, zawołał:
— To krew!
I zwróciwszy się do podmistrza, dodał:
— Toś pan widział ciało tej kobiety w środku grobowca?
Cabirol skłonił się i odrzekł:
— Tak, panie dozorco! — kolega nadstawił mi plecy i zajrzałem przez otwór w ścianie bocznej..
— Wiem... wiem....
— Biedna kobieta leży na wznak w poprzek drzwi.
— Panowie — rzekł dozorca głosem drżącym ze wzruszenia — dwadzieścia pięć lat tu już jestem i ani razu nic podobnego nie wydarzyło się na cmentarzu Pere Lachaise! Przypuszczać ani sposób, żeby to był przypadek. Zbrodnię spełniono, zbrodnię dziwną, tajemniczą, niepojętą. Mam prawo oczywiście drzwi te natychmiast otworzyć, lecz uważam, że lepiej to uczynić przy komisarzu. Zresztą przyjdzie on wkrótce, bo jak mi tylko powiedziano, zaraz po niego posłałem.
— Co pan każe, panie dozorco? — spytał jeden ze stróżów.
— Czekając na komisarza, powinniście tymczasem pomyśleć, jakby potem przenieść ciało. Idź z dwoma robotnikami po nosze.
Stróż oddalił się.
— Nie mamy klucza od tego grobowca — mówił dalej dozorca — trzeba iść po narzędzia, do złamania zamku.
— Zaraz znajdę wszystko, co potrzeba, w tym grobie, który stawiamy — odezwał się Cabirol — pobiegnę zaraz i przyniosę.
I już się odwrócił, ale dozorca powstrzymał go temi słowy:
— Nie, zostań pan, lepiej poczekać na zlecenia komisarza. Zawołaj raczej ślusarza Franciszka Ferrot — dodał, zwracając się do jednego ze stróżów — idź do niego na ulicę Roquette i poproś, ażeby tu przyszedł z kluczami i wytrychami. Ani słowa nikomu