Strona:X de Montépin Tajemnica grobowca.djvu/61

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

— Ależ...
— Nie ma ale. Ty wiesz, żem samowolna i uparta... Weźmiesz, albo się pogniewamy.
— Ha, muszę, bo ci się niepodobna opierać.
Podczas gdy Maurycy kończył spiesznie się ubierać, młoda kobieta mówiła dalej:
— Zabieram tę spinkę bez pary i zachowam ją jako pamiątkę...
Marycy zadrżał.
Był to chłopiec roztropny, przezorny, wyrachowany i myślący o wszystkiem.
Nie chciał on zostawić w ręku swojej kochanki przemiotu, który go mógł ciężko skompromitować, jeżeli on istotnie zgubił drugą spinkę poprzedniej nocy w grobowcu na cmentarzu Pere-Lachaise lub w doróżce z ulicy Ernestyny.
— Nie... nie, najdroższa — zawołał żywo — to ja powinienem zatrzymać tę spinkę, ponieważ od ciebie pochodzi, jest szczególniej drogą dla mnie pamiątką. Już dosyć mi przykro, żem zgubił drugą, proszę cię, zostaw mi tę...
— Tak ci o nią chodzi?
— Ogromnie.
— Dla tego, że ja ci dałam?
— Nie możesz wątpić.
— To bardzo ładnie. A więc, zostawiam ci ją, albo raczej zostawię, kazawszy przerobić stosownie do mego pomysłu.
— Przerobić stosownie do twego pomysłu? — powtórzył Maurycy — co chcesz przez to powiedzieć?
— Chcę powiedzieć, że mój jubiler odrzuci dolną część i zastąpi ją szeroką obrączką złotą, przez co zamieni się na ładny pierścień do krawatu.
— Ależ — odrzekł Maurycy — teraz pierścieni do krawatów już nie noszą.
— Bajki, mój najdroższy, przeciwnie, znowu wchodzą w modę. Mój jubiler urządzi to z gustem. Pozwól mi tylko się tem zająć.
Maurycy byłby dał wiele, aby mógł nie pozbywać się, choćby na czterdzieści ośm godzin przedmiotu, który, powtarzamy, mógł się stać strasznie kompromitującym: ale odmówić pozostawania tego przedmiotu w rękach Oktawji wydawało mu się szczytom niezręczności, gdyż odmowa z pewnością natchnęłaby młodą kobietę podejrzeniem.
Zgodził się więc bez żadnego oporu na jej żądanie.
Oktawja obwinęła starannie w papier spinkę i schowała ją do portmonetki.
Maurycy skończył się ubierać.
— Odzie twoje rękawiczki kapelusz? — Zapytała Oktawja.
— W pokoju sypialnym.