Strona:X de Montépin Tajemnica grobowca.djvu/420

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

— Dlaczego?
— Pani Dubieuf musi mieć przecie trochę czasu, ażeby znaleźć kogo na moje miejsce.
— To prawda — rzekł Bressoles. — Ale do czwartku znajdzie.
— I ja się też spodziewam!
Maurycy pozostał obojętnym, jakby go wcale nie obchodziła ta rozmowa. Ale spokój pozorny nie przeszkadzał mu być bardzo zatrwożonym i niepokoić go wielce.

XXXI.

Trwoga i niepokój Maurycego miały ważne przyczyny. Pobyt Symeony w domu Ludwika Bressoles niweczył wszelkie ułożone plany, a przytem zagrażał Walentynie ciągłem niebezpieczeństwem. Kto wie, czy Paweł de Gibray nie odgadnie w niej swej córki, widząc ją obok matki, która z twarzy podobna była nieco do Symeony. Kto wie, może drobna okoliczność jaka wyprowadzi całą prawdę na jaw, a wtedy wszystko przepadło. Marja nachyliwszy się ku Symeonie, coś jej szepnęła.
Maurycego już i to niepokoiło. Jak przeszkodzić rozmowie dwojga dziewcząt, rozmowie niebezpiecznej, nie wątpił bowiem Maurycy, że hrabia Iwan dał Symeonie jakieś zlecenie.
— Wpół do trzeciej — rzekł nagle, spojrzawszy na zegarek. — Może panna Marja sobie przypomni, że mamy jechać z mamą pani do Maison Lafitte o wpół do czwartej.
— Prawda — rzekła Marja — zapomniałam.
Symeona wstała. Prawą rękę włożyła do kieszeni sukni i palcami dotknęła list hrabiego Iwana. Wiedziała, że nie może pozostać sama z Marją, a jednak trzeba było ten list oddać koniecznie, bo pojmowała to Symeona, że biedne dziewczę zgadza się na to małżeństwo przymuszone.
— A zatem, kochana Symeono, postarasz się wszelkiemi siłami, ażeby sprowadzić się do nas na początku przyszłego tygodnia.
— Tak. Mam nadzieję, że będę obecna przy szczęściu pani.
— Przy mojem szczęściu — powtórzyła Marja z uśmiechem, pełnym goryczy. — Tak, przy mojem szczęściu.
Ujęła rękę, którą wyciągnęła do niej Symeona i między palcami poczuła zwinięty papier.
— Drgnęła i pochwyciła papier. Symeona stała tyłem do stołu; wszystko to stało się niepostrzeżenie. Marja wsunęła list do kieszeni, potem odprowadziła Symeonę do drzwi pokoju jadalnego. Tu pocałowawszy ją, spytała szeptem:
— Dobrą mi nowinę przynosisz?