Strona:X de Montépin Tajemnica grobowca.djvu/413

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

W tejże chwili nawpół uchylone od ulicy drzwi dystrybucji otworzyły się i na progu ukazał się stary ksiądz z siwemi włosami, zgarbiony, podpierając się laską o dużej gałce z kości słoniowej. Galoubet rozkładając kapciuch, spojrzał od niechcenia na przybyłego.

XXVIII.

— Czego ojciec dobrodziej sobie życzy? — spytała właścicielkę sklepu starego księdza, który odpowiedział:
— Proszę o markę za dwadzieścia pięć centymów.
Głos mówiącego był chrapliwym i dziwnym się wydawał Galuobetowi, tak, że tenże spojrzał znów na księdza. Stary opat położył na bufecie swój brewiarz. Wyjął z niego długą kopertę i przylepił na niej markę za dwadzieścia pięć centymów.
— Dziękuję! — rzekł następnie, wychodząc z dystrybucji.
Galoubet, który mu się dalej przyglądał, zobaczył oknem, jak wrzucił kopertę do skrzynki pocztowej. W tej samej chwili wróciła właścicielka sklepu, przynosząc ze dwa tuziny małych paczek z tytoniem. Agent wziął jedną z nich, zapłacił, wsypał tytoń do kapciucha i wyszedł, nakładając fajeczkę. O dwadzieścia kroków przed nim podążał opat, jeszcze bardziej zgarbiony i bardziej jeszcze podpierający się laską.
Wtem od strony przedmieścia św. Honorego nadjechała dorożka. Ksiądz zatrzymał się i krzyknął na dorożkarza, ale już nie chrapliwym głosem, lecz donośnym i dźwięcznym, Galoubet drgnął i przystanął.
— Tam do djabła! — pomyślał — ten sam głos słyszałem u Cabussena w Port-Creteuill.
Wspomnienie to przebiegło mu przez głowę z szybkością iskry elektrycznej, ale opat zdążył już wejść na środek ulicy i wsiąść do dorożki. Odjechał.
— To wspólnik Lartiguesa! Opat Meriss! I znów nam się wymyka — rzekł do siebie Galoubet i puścił się pędem za doróżką.
Dorożka jechała bardzo prędko. Galoubet zatrzymał się.
— Jakie ze mnie bydlę! — mruknął bijąc się w czoło. — Na co mi za nim pędzić. I tak go dostaniemy.
Galoubet prędkim krokiem skierował się ku bulwarowi i tuż przed kantorem omnibusów zobaczył panią Rosier i Sylwana Cornu, którzy tu się zatrzymali, ażeby nań poczekać.