Strona:X de Montépin Tajemnica grobowca.djvu/393

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

— Ona wyzdrowieje, a ja umieram. Po co żyć? Jeden tylko cel ma życie moje. Znasz ten cel i wiesz zarówno, że go nie osięgnę!
— A może!
Syn sędziego śledczego ze zdziwieniem spojrzał na swego przyjaciela.
— Mówisz bez żartów? — zapytał.
— Całkiem poważnie!
— Sądzisz więc, że małżeństwo moje z Marją może się stać możebnem?
— Nie tylko myślę tak, ale jestem pewny; tak, że ożenisz się z tą, którą kochasz; ale trzeba w takim razie zupełnie mi zaufać, na nie zdać się całkiem, a samemu usilnie pragnąć wyzdrowienia i niczem się nie trwożyć, cokolwiekbądź słyszałbyś lub widział. Przyrzekasz mi to?
— Przyrzekam i obietnicy dotrzymam, ale ci się nie uda przemódz nienawiści, jaką ojciec mój czuje dla pewnej osoby.
— A jeżeli nienawiść ta już przezwyciężona? Ojciec twój dał mi słowo, że w dniu, kiedy wstaniesz z łóżka silny i zdrowy, pojedzie prosić dla ciebie o rękę Marji.
— Przysięgasz mi, że tak jest?
— Przysięgam.
Tym razem wzruszenie zbyt wielkie było, serce zabiło Albertowi z niezwykłą gwałtownością, twarz rozgorzała, potem śmiertelnie zbladła. Młodzieniec opuścił głowę na poduszki i stracił przytomność.
Hrabia Iwan nie przestraszył się tem omdleniem, które przewidział, a które wcale go nie dziwiło. Umaczał serwetkę w zimnej wodzie i przyłożył do skroni Alberta, który prawie że natychmiast przyszedł do siebie.
— Widzisz, jakiżeś nierozsądny, mój drogi — rzekł — niepodobna nic dla ciebie zrobić, kiedy zamiast przemódz wzruszenie, poddajesz mu się zupełnie.
— Z radości nikt nie umiera! — wyszeptał młodzieniec — a ja z radości zemdlałem. Teraz chcę żyć i zobaczysz, jak silnym będę.
— Nasamprzód wypocznij.
— Już odchodzisz?
— Tak, ale niedługo przyjdę.
— Dziś jeszcze?
— Wieczorem.
Hrabia rozstał się z przyjacielem, wsiadł do swej karety i kazał się zawieść na ulicę Opery.
Kamienica, przed którą kazał się woźnicy zatrzymać, wyglądała tak wspaniale, że najmniejsze tu lokale musiały kosztować z