Strona:X de Montépin Tajemnica grobowca.djvu/32

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

— Od kolei północnej do ulicy Montorgueil daleko?
— Kawał jest.
— W czasie jazdy, czyście nie słyszeli w karecie waszej jakiej gorącej sprzeczki, kłótni lub krzyku?
Po chwilowym namyśle odpowiedział Cadet:
— Głowa oczywiście ciążyła mi na karku i w uszach szumiało; może być, że słyszałem, jak kto krzyczał, ale nie pamiętam.
— Pasażer, któregoście zabrali z kolei, czy nie miał żadnych pakunków — spytał Jodolet, agent policji śledczej.
— Żadnych.
— Nawet torby podróżnej?
Pytanie te i odpowiedzi, chociaż nie należały do oficjalnego badania, zostały również zapisane w protokóle.
— Pan sędzia pozwoli mi zwrócić uwagę na jeden punkt — odezwał się Martel, drugi agent.
— Mówcie!...
— Jest jeden szczegół, którymby należało się zająć.
— Co za szczegół?
— Ten, który zapłacił za jazdę, powiedział do swego towarzysza: „czekaj pan z łaski swej chwilkę, mam wziąć resztę od woźnicy“. Pojmuje pan sędzia naturalnie, jak ważnnem byłoby się upewnić, czy te słowa były rzeczywiście wymówione.
— Mogę przysiądz — zawołał Cadet. — Kiedy pasażer blondyn wysiadł, powiedział do mnie te tylko słowa, nic więcej.
— Czy cios mógł być zadany podczas jazdy od kolei na ulicę Montorgueil — mówił dalej Martel — czy też w tym czasie, kiedy woźnica poszedł na ulicę Montmartre zmienić pieniądze.
Cadet słuchał, rozdziawiwszy usta i wytrzeszczywszy oczy, nie wiedząc jeszcze, że w karecie jego znaleziono trupa zamordowanego człowieka, nie zrozumiał, co znaczy to zapytanie, ale zaczął się już domyślać, że w tem, co było jeszcze dlań tajemnicą, kryje się coś okropnego.
Na uwagę agenta odpowiedział Gibray:
— Mojem zdaniem zbrodnia spełniona została podczas jazdy i to wykazuje dziwnie zimną krew zabójcy wobec trupa jego ofiary, ale ma to drugorzędne tylko znaczenie. Trzeba jeszcze wyjaśnić inną okoliczność.
I zwróciwszy się do Cadeta zapytał:
— Czyście nie zauważyli, ażeby jakim odróżniającym się akcentem mówił ten pasażer, którego zawieźliście pod „Kratę zieloną“ i który wam zapłacił na ulicy Montorgueil?
— I owszem, mówił nie tak, jak my.
— A jak?
— Jakby jaki Hiszpan.