Strona:X de Montépin Tajemnica grobowca.djvu/281

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

— Trzeba ich odszukać.... trzeba ich znaleźć... Trzeba Lartiguesa wydobyć z zasadzki, w którą dał się złapać. Co za fatalną miał myśl, że chciał poznać się z tą kobietą.
Szli, przyspieszając kroku, torując sobie drogę wśród ciżby rozpychając wszystkich, kto im miejsce tamował.
Patrzano na nich, jak na warjatôw, a przynajmniej, jak na pijanych.
— Z jednej strony ty — rzekł Verdier — z drugiej ja.
Rozeszli się w przeciwne strony. Po kwadransie znów się stawili na tem samem miejscu i spojrzeli po sobie pytająco:
— Nic — rzekł Maurycy.
— Nic — powtórzył Verdier, jakby echo.
Obaj wspólnicy, zawiedzeni w oczekiwaniu, milczący, uważali już za niepotrzebne rozchodzić się znowu i razem udali się wielkiemi schodami do sieni.
Nagle Verdier głucho krzyknął.
— Co takiego? — zapytał Maurycy.
— Spojrzyj tam!....
I mniemany opat wskazał na czarne domino z czerwoną wstęgą, które czekało przy kontramarkarni na Lartiguesa, który właśnie kładł na siebie paltot. Aime Joubert oglądała się dokoła, czy się nie zjawi jaki agent; będąc pewna, że się Lartigues jej nie wymknie, przestała na chwile śledzić go oczami.
Verdier przecisnął się przez tłum i szepnął mu do ucha, zrywając z ramienia wstążki po których można go było poznać.
— Rzuć tę kobietę, alboś zgubiony.
— Dlaczego zgubiony? — spytał złoczyńca ze zdumieniem.
— To kobieta z policji... chodźmy.
Verdier wciągnął Lartiguesa w tłum osób, który się tłoczył przed kontramarkarnią.
Obaj już znikli, gdy agentka, dziwiąc się, że zdobycz jej nie nadchodzi, zaczęła jej szukać.
Maurycy widział wszystko, i teraz wcale się już nie niepokojąc wrócił do Walentyny, która czekała nań z niecierpliwością.
Aime Joubert chodziła tu i owdzie, rozglądając się bacznie, drżąca, przestraszona!
— Poznał mnie! — wyszeptała głucho. — Uciekł! Uciekł!... Trzymałam go w ręku i straciłam! O, szatan chyba broni tego złoczyńcy!
Po krótkim tym monologu pobiegła do kancelarji policyjnej, mieszczącej się w gmachu teatru.
Tu w kilku słowach opowiedziała komisarzowi dyżurnemu co się stało.