Strona:X de Montépin Tajemnica grobowca.djvu/232

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Wybiło pół do szóstej.
Pani Rosier, zobaczywszy, która godzina, przypomniała sobie nagle, że Maurycy obiecał jej przyjść na obiad punkt o szóstej.
— Bardzo mi się spieszy — rzekła do Gibray‘a — czekają na mnie w domu o godzinie szóstej. Możebyśmy się pospieszyli.
— Załatwimy się za kilka minut.
Prędko przeszli do gabinetu, dobrze nam już znanego i sędzia śledczy wyszukał ćwiartkę papieru, powycinaną i złożoną, którą uważał za całkiem niepotrzebną.
Podał ją Aime Joubert.
Rozwinęła papierek i krzyknęła z radosnem zdziwieniem.
— Cóż to takiego? — zapytał Gibray.
— Powiada pan, że ten papierek nie ma żadnej wartości!
— A czyż ma jakąś wartość, dla mnie nieznaną?
— Czy ma? I jaką jeszcze!... To może być światło w ciemnościach. Nitka Arjadny u wejścia do labiryntu.
— Co pani w tym papierku widzi?
— Dziwię się, że się pan nie domyślił! Czyż by pan po tem wycinaniu nie poznał, że to jest zwykły sposób do czytania korespondencji dyplomatycznych ambasady?
Przecież to jest kratka!
— Kratka? — powtórzył Paweł de Gibray. — Czyżby to była kratka?
— Niezawodnie. I jutro dam panu dowód, sama ją zastosowując. Kratka ta, znaleziona przy zabitym, coraz bardziej potwierdza moją pierwszą myśl. Tak, do czyznienia mamy ze stowarzyszeniem łotrów i jeden ze wspólników po prostu zamordował dwóch ze swoich kolegów. Przed chwilą odezwałam się z domysłem, że Lartigues uczestniczy w tej bandzie, teraz twierdzę to stanowczo. Przed dwudziestu pięciu laty, widziałam w jego pugilaresie taki sam papierek i jak pan dzisiaj, nie nadawałam mu żadnego znaczenia. Doświadczenie przekonało mnie później, żem się myliła. Lartigues nie dawno przyjechać musiał do Paryża. Jeżeli go nie ma, to znowu przyjedzie, bo sądzi i może się uważać za niezagrożonego żadnem niebezpieczeństwem. Nikt go nie zna, — tak sobie mówi nic mu nie grozi... łotr zapomniał o mnie! To Bóg natchnął panów myślą, żeście zażądali mej pomocy! Panie Gibray, niech mi pan z łaski swej pozwoli wziąć z sobą ten papierek, muszę mu się przyjrzeć, gdy będę miała głowę swobodniejszą!
— Proszę, niech pani weźmie!
— Jutro — chciałabym obejrzeć grobowiec Kurawiewów na cmentarzu Pere Lachaise.
— Pojadę z panią!
— Chciałabym także zobaczyć karetkę, — gdzie znaleziono zabitego.
— Karetka, stoi na dziedzińcu prefektury.