Strona:X de Montépin Tajemnica grobowca.djvu/221

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

kie wzruszenie, jakie ją ogarnęło przy niespodziewanem wspomnieniu przeszłości.
Powziął myśl, aby z tego wzruszenia skorzystać.
— Gdyby pani ofiarowano terez sposób, a przynajmniej możebność odszukania Piotra Lartiguesa — zapytał nagle — czy przyjęłabyś pani sprawę, którą chcielibyśmy pani powierzyć?
Na imię Lartiguesa Aime Joubert głowę żywo podniosła.
Błysk wściekłej nienawiści zajaśniał w jej oczach.
Brwi zmarszczyły się — usta zbladły i zadrżały ręce.
— Lartigues? — rzekła ochrypłym głosem — Lartigues? pan powiedział?
— Tak, gotowi jesteśmy pani służyć, jeżeli nam się pani wywzajemni.
— Znaleźliście panowie ślady Piotra Lartiguesa?
— Młody hrabia Kurawiew już od dwóch lat szuka tego łotra.
— Młody hrabia? — spytała dawna agentka.
— Tak, syn hrabiny, zabitej przez Lartiguesa chce odnaleźć łotra, ażeby mieć dowód piśmienny, że ktoś inny kierował zabójstwem.
Z oczu pani Rosier strzeliła błyskawica nienawiści.
— O! — wyrzekła — syn zabitej szuka Piotra Lartiguesa i wpadł na jego ślad.
— Tak i za kilka minut przyjdzie tutaj. — Może się pani z nim zobaczyć pomówić z nim i porozumieć co do sposobów odszukania łotra, który panią znieważył.
— Hrabia będzie tutaj? Będę miała od niego wiadomości, które okupić wszystką krwią moją nie byłoby dla mnie za wiele.
— Ułatwimy pani widzenie się z nim, jeżeli pani zgodzi się pomagać nam w szukaniu mordercy — odezwał się sędzia śledczy.
— No, zgadzam się, jeżeli hrabia Kurawiew może mi dać sposób nasycić się zemstą, uczynię wszystko, czego panowie odemnie chcecie.
— Może.
— Jeżeli tak, to od tej chwili należę do panów.
— Nareszcie! — wykrzyknęli sędzia śledczy, naczelnik policji śledczej i komisarz do spraw sądowych.
— No — mówiła dalej pani Rosier — więc rzecz ułożona, że działać będę, jak zechcę, z takimi agentami, jakich sobie wybiorę.
— Zgoda.
— I od nikogo nie będę zależną?
— Słuchać panią będą.
— Dacie mi panowie lokal oddzielny?