Strona:X de Montépin Tajemnica grobowca.djvu/220

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

zostawiamy pani zupełną swobodę działania, nie będziemy prosili, ażeby zajęła pani poruczone miejsce, walczyć pani będzie nie jako regularny żołnierz, ale jako ochotnik. Prosimy panią o jedno tylko, ażeby się pani wspólnie z nami zajęła tą sprawą, która zgrozą przejęła cały Paryż. — Jak największa ostrożność będzie zachowana, ażeby syn nie mógł podejrzewać zmiany w życiu pani. Damy pani oddzielne pomieszkanie, dokąd przesyłane będą wiadomości na imię przez nią obrane i gdzie pani będzie mogła porozumieć się z agentami, którzy oddani zostaną pani do rozporządzenia. Otworzymy pani w prefekturze kredyt nieograniczony, a ja ręczę za dwadzieścia pięć tysięcy franków nagrody, jeżeli zdoła pani wykryć mordercę, o czem bynajmniej nie wątpię.
— Propozycja pańska pochlebia mi — odpowiedziała pani Rosier — i bardzo jest ponętna...
— Więc się pani zgadza? — zapytał Gibray.
— Nie, odmawiam!
— Ależ tu chodzi o dobro syna pani.
— W jaki sposób?
— Dla niego będzie bardzo korzystną ofiara, na jaką się pani dla nas zgodzi. Zapewnioną mieć będze pani dla niego protekcję prezesa, prokuratora i prefekta policji.
— Proszę, panów, błagam, — nie namawiajcie mnie, to daremne.
— A jednak musi się pani zgodzić! — zawołał sędzia śledczy — potrzeba koniecznie. Przeczuwam, że tylko pani rozwiązać może tę straszną zagadkę. Zbrodnia to o tyle tajemniczo, o ile okropno. Musi ona kryć w sobie jakąś potworną tajemnicę rodzinną, tak, jak sprawa Kurawiewów.
Usłyszawszy te słowa, pani Aime Joubert zbladła jak trup.
— O! nie wymawiaj pan tego nazwiska! — zawołała, drgnąwszy całem ciałem. — Ono mi przypomina wstyd niezasłużony i wszystkie me nieszczęścia. Czyż zapomnieliście panowie, że w sprawie, o której pan wspomniał, byłam oskarżoną o zbrodnię?
— Nie zapomniałem i pamiętam również, że pani dowiodłaś zwycięsko swej niewinności. Przytem nazwisko Kurawiewów dlatego mi się z ust wyrwało, że kobietę — zabitą na cmentarzu Pere Lachaise, znaleziono nieżywą w grobowcu tej rodziny.
— W grobowcu Kurawiewów? — powtórzyła pani Rosier ze zdumieniem.
— Tak, czyś pani nie wiedziała o tem?
— Nic nie wiedziałam. W gazetach była mowa o grobowcu ale nie pisano, do kogo on należy, wiec to w tym grobowcu — jakże to dziwne!
Aime Joubert zwiesiła głowę na pierś i szepnęła trzykrotnie:
— Dziwne!... dziwne!... dziwne!...
Gibray z wielką ciekawością przypatrywał się byłej agentce.
Czytał z jej twarzy, jakby z książki otwartej i odgadywał wiel-