Strona:X de Montépin Tajemnica grobowca.djvu/214

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

— Dokąd jedziesz?
— Do Havru — odpowiedział Maurycy bez wahania.
— W jakim celu?
— Ażeby z archiwum marynarki wydostać kilka szczegółów, potrzebnych memu kapitanowi do jego ogromnego dzieła.
Widzimy, że Maurycy przez ostrożność nie wymówił nazwiska, jakie przybrał Piotr Lartigues, ani miasta, dokąd jechał.
Pani Rosier ufała Maurycemu zupełnie.
Wszystko — co do niej mówił, było dla niej prawdą bez skazy.
Przytem dlaczegoby go miała posądzać o kłamstwo, kiedy nie mogła się domyśleć celu tego kłamstwa.
— Tylko dwa czy trzy dni nie będziesz w Paryżu? z pewnością? — pytała dalej.
— Niezawodnie.
— Wiem, że niedaleka podróż koleją nie jest wcale niebezpieczna, a jednak czuję jakiś niepokój; wagony się wykoleją, spotkają się pociągi... jak przyjedziesz na miejsce, napisz do mnie.
Maurycy przygryzł wargi.
Przezorność przedsięwzięcia zwracała się teraz sama przeciw niemu.
Pisać było niepodobna, bo powiedział, że jedzie do Havru, a list miałby stemple z Vique-sur-Bresne! Trzeba było znaleźć punkt wyjścia.
— Jeżeli koniecznie chcesz, napiszę kilka słów — rzekł z uśmiechem. — Ale między nami mówiąc, jest to nawet zbyteczne przy wycieczce dwudniowej. Nie wiem nawet, czy dwa dni tam będę. W kilka godzin mogę porobić notatki i powrócić zaraz.
— To nie nalegam — szepnęła pani Rosier. — Masz słuszność, niepokój mój jest śmieszny, ale jeżeli będziesz dłużej niż dwa dni, napisz?
— To ci przyrzekam — rzekł Maurycy. — Pomyślę, jak uczynić rzekł do siebie w duchu.
— Zjesz ze mną dziś obiad? — zapytała pani Joubert. — O, nie wymawiaj się, bo się zmartwię; tak dawno już nie spędziliśmy razem wieczoru.
— I owszem, z największą przyjemnością. Dzisiaj jestem zupełnie wolny.
— Nie spóźnisz się?
— Punkt o szóstej będę.
— No, zobaczysz, że cię uraczę takim obiadem, jaki lubisz. Wszystko będzie jak najlepsze.
— I owszem, i owszem — odpowiedział — ale nie dlatego przyjdę.
Pani Rosier chciała odpowiedzieć na uprzejme słowa, ale dzwonek nie dał jej mówić.
Prawie natychmiast weszła służąca.