Strona:X de Montépin Tajemnica grobowca.djvu/129

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

— Zarekomendowana przez pana Servet i przez nas, niezawodnie będzie przyjęta. Pani Dubief taka litościwa, taka dobra, zapewne się nią zainteresuje. Miejsce wyborne, tysiąc dwieście franków na rok, mieszkanie i stół. Biedna panienka mieć będzie życie spokojne, a przyszłość zabezpieczoną.
— Pani aniołem jest miłosierdzia — rzekł Gabriel — rzeczywiście, będzie to prawdziwem szczęściem dla biednego dziewczęcia.
Ojciec pani może ją polecić. Dowiadywałem się o nią i mogę za nią ręczyć. W dwudziestoletniem jej życiu wiele jest cierpień ale ani jednej plamy.
Albert de Gibray, wzruszony do łez, odezwał się:
— O! jakiż dobry uczynek państwo spełniacie!
— Ale czyż w tem co dziwnego? Któżby na naszem miejscu inaczej postąpił? — odpowiedziała Maria.
— Wszak zobaczymy się ojcze z panią Dubief? — rzekła, zwracając się do Bressola.
— Naturalnie!
— Dziś jeszcze?
— Dziś, jeżeli chcesz, ale...
— Co, papo?
— Wprzód trzeba się dowiedzieć, czy ta panienka, która niedawno była chora, będzie w stanie objąć miejsce, o jakiem mówisz.
Ej cała robota na tem polega, ażeby doglądać szyjących, którzy zostają pod jej kierownictwem i pracują nad bielizną dla pensjonarek. Widzisz papo, że nic tak bardzo nużącego.
Dobrze, ale czy ta panienka przystanie na to? to rzecz najważniejsza....
— Dlaczegoby nie miała się zgodzić?
— My sądzić o tem nie możemy. Ja także myślę, że to nieprawdopodobne, ażeby się nie zgodziła przyjąć takiego miejsca, wszystko jednak jest możebne i dlatego sądzę, że zanim się zacznie starania, trzeba znać wolę tej, dla której być mają czynione starania.
— Zgodzi się niewątpliwie.
— I ja jestem tak przekonany, lecz ojciec pani ma słuszność.
W tejże chwili, dał się słyszeć dzwonek.
— Ktoś przyszedł, — rzekł przysłuchując się malarz.
I prawie natychmiast dodał.
— Znajomy ktoś, słyszę kroki na schodach.
Drzwi od pracowni otworzyły się jednocześnie i na progu ukazała się młoda dziewszyna.
Twarz jej, pomimo bladości, odznaczała się czarująca pięknością. Czarny, wełniany kapturek osłaniał maleńką główkę. Długi szal owijał szczupłą lecz pełna wdzięku postać.