Strona:X de Montépin Tajemnica grobowca.djvu/107

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

— Muszę się ubierać, a i ty przecie powinieneś iść do domu, przebrać się we frak i włożyć biały krawat.
Pożegnali się czule; młodzieniec odszedł, a Oktawja zajęła się ubieraniem.

XXIX.
Pałacyk do wynajęcia.

Lartigues albo Belgijczyk Termis, jak się jeszcze nazywał, wyszedł od Verdiera, tak przebrany, że go poznać nie było można i pojechał, jak wiemy, omnibusem, stojącym na bulwarze Magdaleny.
Chciał wyszukać dla siebie mały pałacyk, będący na sprzedaż, albo do wynajęcia.
Udał się na przedmieście św. Honorego.
Verdier, znający Paryż na palcach, wskazał mu tę dzielnicę, jako najmniej podlegającą dozorowi policji, bo mieszkają tu ludzie przeważnie bogaci i spokojni....
Godzinę przeszło chodząc po tej dzielnicy, Lartigues spostrzegł wreszcie na ulicy Troachet tabliczkę z napisem:
„Do wynajęcia mały pałacyk, zgłosić się na ulicę Surennes nr.“
— Takiby się przydał — rzekł wytrawny łotr do siebie.
Nie tracąc ani chwili, udał się pod wskazany numer.
Dom ten przy ulicy Surennes należał do tego samego właściciela, co i pałacyk przy ulicy Tronchet.
Stróż miał polecenie objaśniać wynajmujących.
Lartigues powiedział mu, że chce obejrzeć pałacyk....
Wyglądał bardzo poważnie, a prawdopodobieństwo otrzymania czegoś na wódkę widocznie nie było dla stróża bez ponęty, bo chętnie poszedł lokal pokazać.
Pałacyk, stojący między mikroskopijnem podwórzem i takiejże wielkości ogródkiem, był rzeczywiści©, bardzo mały.
Składał się z parteru i pierwszego piętra z tarasem włoskim, otoczonym balustradą.
Na parterze były tylko trzy pokoje i tyleż na pierwszem piętrze.
Kuchnia znajdowała się w suterenach.
Meble już stare wyglądały jeszcze dobrze, lecz wcale nie okazale.
Ogródek, pomimo rozmiarów maleńkich, miał w sobie dwa bardzo ładne jawory, które dawały gęsty cień i łączyły swe liście z zie-