Strona:X de Montépin Marta.djvu/85

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

O’Brien bardzo prędko odzyskał nad sobą władzę i pomyślał, czy przypadek nie pozwolił mu napotkać jednego z tych osobników tak zadziwiająco podlegających suggestji i tak trudnych do znalezienia, ponieważ, pomimo wszelkich poszukiwań, natknął się tylko na dwa w życiu, jeden w Stanach Zjednoczonych, drugi w Berlinie. Teraz należało się przekonać, czy dziecko jest rzeczywiście jasnowidzącem, czy można się było po niem spodziewać podwójnego wzroku. Trzeba było z niem spróbować doświadczenia. Chciał to uczynić natychmiast.
Weronika, zdziwiona i zaniepokojona milczeniem, które zapanowało, nagle zapytała:
— Panie, co się tu dzieje?
— Prawdziwy cud, pani, odpowiedział doktor. Moja władza magnetyczna jest tak wielka, że wywiera wpływ nawet bez mej wiedzy! Przejęta prądem, jakim jest nasycona atmosfera tego pokoju, wnuczka pani odczuła na sobie skutki. Śpi, jest jasnowidząca i to od niej samej dowiesz się pani, co chcesz wiedzieć.
— Jakto? zawołała ociemniała ze zgrozą. Marta jest jasnowidząca? Może wiedzieć, czego pan nie wiesz?
— Tak.
— Ale, rzekła pani Sollier głosem drżącym, ten sen przestrasza mnie. Jak długo on trwać będzie?
— Sekundę tylko, jeżeli pani zechcesz, mogę wnuczkę pani obudzić natychmiast, wystarczy jeden gest. Dlaczego jednak nie doprowadzić doświadczenia do końca, ponieważ dziecku nie grozi żadne niebezpieczeństwo?