Strona:X de Montépin Marta.djvu/46

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

przy łańcuszku zegarka. Oddawna wiedział, że pieczątka, o której mówiła niewidoma, nie znajdowała się już tam wcale, lecz Robert sądził, że zgubił, pasując się z bratem, i przypuszczał, że zniszczoną została przez pożar.
Klaudjusz Grivot jednocześnie drgnął. Przypomniał sobie to kosztowne cacko, które wisiało na zużytem już kółeczku, jak sam nawet zwrócił uwagę Roberta, gdy tenże przyjechał do Berlina.
— Podczas walki z mordercą, palcami uczepiłam się łańcuszka zegarka i przedmiot ten znaleziono w mej zaciśniętej ręce, mówiła Weronika.
— Kto go znalazł? zapytał żywo sędzia.
— Magloire.
Niewidoma, mówiąc to, poszukała w kieszeni sukni i wyjęła z niej brelok.
— Niech pan zobaczy, rzekła, podając go sędziemu.
Ten go wziął, marszcząc brwi, i odezwał się tonem surowym:
— Dlaczego mi nie oddano tego przedmiotu zaraz na początku śledztwa?
— Magloire, który go znalazł w mej ręce, nie chciał się z nim rozstać, bez porozumienia się ze mną.
Daniel Savanne przyglądał się uważnie klejnocikowi, który Klaudjusz Grivot poznał od jednego rzutu oka. Podobnie jak i wspólnik, Robert czuł, że krew zastyga mu w żyłach, lecz obadwaj mieli jeszcze dość siły, ażeby zachować postawę spokojną!