Strona:X de Montépin Marta.djvu/257

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

cię babką, zatem jej matka?..
— Matka jej była Germana Sollier, moja córka dokończyła ociemniała. Brat pański zobaczył Germanę i pokochał ją. Wykradł. Już jej żywej nie oglądałam. Ze związku ich urodziła się córka, Marta. Zdjęty wyrzutami sumienia, usiłował to naprawić, zapewniając przynajmniej przyszłość dziecku, 30. grudnia 1893 roku złożył na imię Marty sumę trzysta tysięcy franków w ręce pana Verniere, który dał mi pokwitowanie, ale pana Ryszarda Verniere zamordowano, a jednocześnie skradziono mu cały majątek, a zatem skradziono i majątek Marty. Przysięgłam, iż nigdy nie dam panu poznać błędu pańskiego brata, panie Danielu, winy pańskiego ojca, panie Henryku i liczyłam na to, że przysięgi dotrzymam. Okoliczności doprowadziły mnie do złamania przysięgi. Przebacz mi pan i przywróć mi wzrok, ażebym mogła pomścić wszystkich.
Daniel przygnębiony upadł na krzesło. Mała Marta pobiegła ku niemu.
— O! panie, przebacz memu ojcu! rzekła. Mamusia przebaczyła mu także przed śmiercią...
Daniel przyciągnął ją do siebie.
— Przebaczam mu, moje dziecko, odparł, nachylając się ku niej, dla pocałowania twarzyczki, skąpanej łzami, i ciebie też kochać będziemy... Potem rzekł do niewidomej. Pani Sollier, postaraj się uspokoić, jak ja i odpowiedz mi. Jeżeli mordercy Ryszarda Verniere i twoi są rzeczywiście tutaj, nie lękaj się, ażeby się wymknęli. Przepędzą tu część wieczora. Jeżeli więc operacja, której pani żądasz, jest wykonalną, będziesz mo-