Strona:X de Montépin Marta.djvu/216

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

mówił o miłości do mej narzeczonej!..
— Filip jest zakochany, ale bardzo młody i bardzo lękliwy, więc się nie ośmieli. Zaczekajmy. Ja o to dbać będę, ażeby Filip nie miał nigdy sposobności do rozmowy z Aliną sam na sam. Gdyby więc wyznał miłość swą twojej kuzynce, byłoby to w mojej obecności, a licz na mnie, że odpowiem. Teraz o tem ani słowa, oto ojciec mój już powraca.

∗             ∗

Zaproszeni na niedzielę do willi Savanne; Robert Verniere z pasierbem wyjechali z Neuilly o godzinie siódmej zrana. Niecierpliwość Filipa była wielką. Zobaczyć się miał z matką a jednocześnie z tą, która, odkąd po raz pierwszy ujrzał ją, pozostała bez przerwy w jego myśli.
Robert, dla innego powodu, niemniej od niego był niecierpliwym. Mógł teraz przystąpić do wykonania planu, powziętego przez O’Briena, i chociaż nie przenikał nawskróś myśli amerykanina, gotów był posłusznym mu być we wszystkiem. Jednocześnie myślał i o projekcie Klaudjusza Grivot.
O godzinie dziewiątej powóz Roberta zajechał przed ganek willi. Na ganku znajdowali się pani Verniere, Alina, Matylda i Henryk Savanne.
Daniel nie spodziewając się tak wczesnego przyjazdu gości, pracował w swym gabinecie, i tak dalece zatopił się w pracy, iż nie słyszał wcale, jak powóz, zajechał.
Roberta i jego pasierba powitała Matylda.
Henryk trzymał się nieco na uboczu. Zajęty zwie-