Strona:X de Montépin Marta.djvu/181

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

się o winę, nie mówił jednak o jaką. Powinna była milczeć.
— Ja nic nie wiem, proszę pana, rzekła niewidoma głosem nieco cichym ale bardzo stanowczym.
— To znaczy, że pani nie chcesz odpowiedzieć? odparł Daniel niezadowolony.
— Nie mogę odpowiedzieć, bo nic nie wiem.
— Czyż więc pani nie zrozumiała? Widzenie się mego brata z Ryszardem Verniere może się łączyć węzłami tajemniczemi ze zbrodnią, której Ryszard i pani byliście ofiarami. Gdybyś pani dała poznać nam przyczynę tych odwiedzin, może pomogłabyś pani sprawiedliwości do pomszczenia was obojga.
— Ja nic nie wiem, proszę pana.
— Przysięgasz mi na to pani?
Weronika zawahała się na sekundę.
— Dlaczego pyta mnie pan o przysięgę?
— Jeżeli pani nie kłamiesz, dlaczego nie masz tego uczynić?
— A więc! rzekła, przysięgam na to.
Widocznem się stawało, dla Daniela Savanne, że nalegać dłużej byłoby zbytecznem. I zadzwoniwszy na woźnego, dał mu rozkaz odprowadzenia niewidomej i wnuczki aż na dziedziniec sądu.
W kilka minut później babka i jej wnuczka jechały w kierunku Saint-Ouen.

∗             ∗

Skutkiem spotkania, jakie miał Robert na stacji kolei w Vincennes, doktor O’Brien pierwszy przybył do Joinville-le Pont i natychmiast udał się na miejsce,