Strona:X de Montépin Marta.djvu/176

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

z niej jakiś człowiek. Verniere poznał w nim osobistość, która wsunęła mu do ręki papier na ulicy Ojców Świętych. Był to doktor O’Brien, tak przedziwnie ucharakteryzowany, że niepodobna go było poznać.
Podejść do niego byłoby niezręcznie i ryzykownie.
W pół godziny później pojechał pociągiem.
Już od pół godziny Daniel Savanne znajdował się w sądzie, w swym gabinecie z pisarzem i odczytywał po raz dziesiąty zeznania świadków, przesłuchanych w przedmiocie zbrodni w Saint-Ouen. W przeddzień wezwał znowu do siebie, jako świadków, kasjera Prieura, Magdalenę byłą służącę Ryszarda Verniere, Weronikę Sollier i małą Martę. Z niecierpliwością oczekiwał tych czworo świadków, pragnąc wielce zbadać tajemnicę, dotyczącą obecności brata jego Gabrjela u Ryszarda wieczorem 30 go grudnia 1893 roku. Zdawało mu się, że te odwiedziny Gabrjela u jego przyjaciela, odwiedziny, do których się nie przyznawał, musiały mieć jakąś łączność z morderstwem przemysłowca i myślał o związku logicznym między tymi dwoma wypadkami.
Kasjer Prieur przybył pierwszy.
— Pan zakończył rachunki fabryczne 30. grudnia wieczorem? zapytał sędzia.
— Tak, panie.
— O której godzinie?
— Między godziną szóstą a siódmą.
— Tego wieczora znajdowała się w kasie suma około pięćset pięćdziesiąt dwa tysiące franków?
— Pięćset pięćdziesiąt dwa tysiące dwieście dwadzieścia siedm franków, poprawił kasjer.