Strona:X de Montépin Dziecię nieszczęścia.djvu/493

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

złudzeń pokojówki, której pieniążkom grozić poczynało wielkie niebezpieczeństwo.
Poczciwi narzeczeni znowu się uściskali, poczem piękny August uważając, że dosyć już było tych czułości, zwrócił rozmowę na przedmiot, który go tu sprowadził.
— Miłości stało się zadość — rzekł — zajmijmy się teraz sprawami poważnemi... Czas nagli i nie trzeba ażeby mój dawny pan i hrabina mieli czas porozumieć się z sobą... Zaczniemy działać od jutra...
— U pani czy u pana hrabiego?
— U pana hrabiego, moja droga... Kobieta to zaraz płacze, szlocha, ręce łamie i człowiek ma minę tygrysa, choć żąda tylko, co się należy... Zresztą kobiety nie mają pieniędzy, nawet najbogatsze... a nam potrzeba 50,000 franków.
— Pięćdziesiąt tysięcy franków!.. — powtórzyła Fanny, olśniona tą poważną sumą.
— Ani grosza mniej!.. Odkrycie warte jest tyle z pewnością i pan de Nathon targować się nie będzie... Zobaczysz...
— To byłoby prześlicznie!..
— Pięćdziesiąt a trzydzieści, ośmdziesiąt — mówił dalej mistrz szantażu — prawda że ślicznie!.. Ho! ho!.. moja droga, tak mi się coś zdaje, jesteśmy na drodze do milionów!.. Trzeba teraz ustawić nasze baterje i mieć dowody pod ręką; oskarżenie bez dowodów to tak, jak list bezimienny, nie wierzy się mu, gdy się nie chce wierzyć.. Ja biorę na siebie ślusarza, ale i dorożkarza nam potrzeba... Dowiedziałaś się w swoim czasie o jego nazwisku i adresie, to było