Strona:X de Montépin Dziecię nieszczęścia.djvu/187

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

— To p. Sebastyana Gérarda zabił w pojedynku p. margrabia de Flammaroche w Guillon, niosą jego ciało.
Hrabia de Franoy zachwiał się. Baronowa zbladła. Berta nie rzekła ani słowa, ale jęk, jak oddech, słaby wydarł się z jej ust i padła jak kwiat podcięty.
Zemdlała...
Jenerał, tracąc głowę ze zmartwienia i niepokoju, wziął ją na ręce i przy pomocy służącego, przeniósł do zamku i położył na łóżku.
Baronowa rozebrała ją i użyła wszelkich środków, zwykłych przy cuceniu, ale bezskutecznie. Zlewanie zimną wodą, palenie piór gęsich, sole orzeźwiające, wszystko było daremne.
Berta jakby umarła. Serce biło zaledwie, a przyłożone do ust jej lusterko ledwie zapotniało.
Pani de Vergy szlochała. Jenerał szalał.
Jeden ze służących wsiadł na konia i pojechał galopem do zakładu leczniczego po doktora, który nie dał na siebie czekać. Obejrzawszy dziewczę, nie taił bynajmniej swego niepokoju i nie tracąc chwili, zabrał się do energicznego ratunku.
Jakbądź gwałtowne były lekarstwa, skutkowały dopiero w pięć czy sześć minut.
Berta otworzyła oczy i wymówiła kilka słów, ale bez związku. Nie poznała ani ojca, ani kuzynki i twarz jej trupio blada nabrała gorączkowych rumieńców. Wywiązało się zapalenie mózgu. Doktór, zapytany przez pana de Franoy, dał wyraźnie do zrozumienia, że niabezpieczeństwo bardzo wielkie.
Nie mylił się. Przez kilka tygodni Berta była między życiem a śmiercią i bliżej śmierci niż życia,