Strona:Wywczasy młynowskie.djvu/221

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

jedynej!... Serdecznie umiłowane bóstwo moje, na ołtarzu którego spalam oddawna najdroższe swe uczucia, czy ty czujesz, że duszą mej duszy jesteś? W tęsknocie do ciebie, w złotych marzeniach o tobie wyosobniło się moje życie od wszystkiego, co nie jest tobą, i ja stąd tylko mam czucie życia. Zrozumiej, najdroższa, co to jest mieć jedno jedyne szczęście na świecie! Kiedy tęsknię, czuję płomień, co mię parzy i piecze, bom jest ciebie chciwy i głodny. O tak, ja pragnę twej duszy anielskiej, niepokalanej, jak ideja wielkiego poety! Przy tobie znikają wszystkie troski, ciężary ciała, bez ciebie jestem jak duch strącony z nieba, smutny i biedny. Więc nieraz, potężnie do ciebie tęskniąc, modlę się, błagam: O nie odlatuj ode mnie na swoich skrzydłach anioła! Bóstwo moje, wysłuchaj gorących modłów swojego czciciela! Spraw aby mi czoło twe promień jasności zesłało, aby cudne blaski twych oczu z pociechą do mnie spływały, abym dotknięcie twej rączki poczuł!... Przebacz mi, Psyche, że w czci dla ciebie jestem zmysłowy; ale czyż w zmysłach niema duszy?“
Jego ramienia chętnie się teraz czepiła. Szli bardziej już do siebie zbliżeni, a on dłoń jej niekiedy do swych rozpalonych ust przycisnął. Wówczas ona, wywdzięczając się, sil-