Strona:Wywczasy młynowskie.djvu/162

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
V.
Bliżej dworu i we dworze.

Icek, izraelita z sąsiedniego miasteczka, wziął był w dzierżawę od dziedzica zbiór owoców w sadzie i przeto potrzebował nieuchronnie psa zuchwałego, coby nietylko odzienie, lecz i skórę na człowieku umiał szarpać, broniąc w nocy złodziejom przystępu do zadzierżawionego sadu. Otóż temu to Ickowi za korzec śliwek sprzedał Szmul Kwiatka, malując jego namiętność szkodzenia ludziom w jak najjaskrawszych barwach. I tak, co w psie było wadą podług szynkarza, stanowiło zaletę dla sadownika. Icek bał się tak złego psa osobiście zabierać z sobą do sadu, nie zawiązawszy z nim przedtem stosunków, przeto użył za pośrednika Szymka Wargę, który spełniał psie poniekąd obowiązki, gdyż zajmował stanowisko nocnego stróża przy