Strona:Wywczasy młynowskie.djvu/074

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Było to zawiele na jeden dzień, zwłaszcza, że jutro nie zapowiadało nic lepszego.
Późnym wieczorem, gdy już w zakładzie panowała cisza, przełożony poszedł do swego gabinetu, zrzucił z siebie pancerz systematu, usiadł w fotelu i myślał: „Co tu robić, jeżeli każde jutro będzie podobne do dnia dzisiejszego?“
Można przecież z człowiekiem smutnym, unieszczęśliwionym współczuć bez względu na to, co stanowi przyczynę jego smutku. Cierpienie spowodowane przez zawód na systemacie niedorzecznym nie jest mniejsze od cierpienia, spowodowanego przez zawód na systemacie mądrze obmyślanym.
Uroniwszy przeto łzę współczucia nad strapieniem przełożonego, snujemy dalej opowiadanie.
Nie spodziewajmy się tego, aby Dryblaski sobie przypisał winę za to, co go spotkało; nie oczekujmy również, aby sobie powiedział: „Chcę złe stosunki naprawić i zacznę od reformy własnego postępowania, od zmiany systematu!“ On widział winę zewnątrz i zewnątrz poszukiwał środków zaradczych. Konkurencja podburzyła opinję, opinja narobiła zła i trzeba zapobiedz, aby się zło nie szerzyło. „Trzeba wymyśleć coś takiego, żeby ludzie zaczęli dobrze mówić o pensjona-