Strona:Wybór sonetów Szekspira, Miltona i lorda Bajrona.pdf/42

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
99)
XVIII.

Smutny i rozgniewany tak łajałem kwiaty:
Tyś fijołku złodziejstwa dopuścił się grzechu,
Skąd masz twój zapach? z mojéj kochanki oddechu.
Skąd masz twą krasę? wziąłeś jéj twarzy szkarłaty.

Ty lilija zbrodniarko, gdzieś twą białość skradła?
Oto z śnieżnéj białości méj kochanki ręki.
Dwie róże na swych, cierniach roztaczały wdzięki,
Ta wstydem zrumieniona, ta z rozpaczy zbladła;

Ta ni krasna, ni biała, pomieszana w cienie,
Słodycz twego oddechu wydawała z siebie,
Lecz robak już ją toczy i wkrótce zagrzebie;
Będzio to słuszna kara, za jej przewinienie.
W szystkie kwiaty; co wiosny porodziło tchnienie,
Krasę swoją lub zapach, pokradły u ciebie.