Ta strona została uwierzytelniona.
X.
PRZECHADZKA.
URYWEK.
— Tu lubię dumać. —
Zarzuć zasłonę z gazy, po któréj tak mile,
Płodną twoją igiełką wsiałaś kwiatów tyle,
W chłód lip, idź do kochanka.
Otul się w tkankę ciepłą, skarb kaszmiru drogi,
W którym może ukrywał Emir sztylet srogi,
Lub zazdrośną pierś Sułtanka.
Widzisz w świetle zachodu dymiące się wioski,
Dym się wznosi i mija, — tak mijają troski,
Duma, chwała i znaczenie.
I my błyszczeli w koléj czczych marzeń igrzyska,
Jak ten dym, co od słońca gasnącego błyska,
Nim go zdmuchnie ostatnie wieczoru powienie.
W chwili, w któréj, w dalekim poziomie, dzień kona,
Jak-to miło iść z osobą,
Co dla nas tylko żyje; jak miło iść z tobą,
Gdy od trosk wolna, jednak idziesz zamyślona;
I do wonnéj nocy tchnienia,
Mięszasz wonne odetchnienia!