Strona:Wybór poezyj- z dołączeniem kilku pism prozą oraz listów.djvu/457

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Chęć jednak do łowów trwała
Z pierwszego mi nałogu dotąd nie ustała;
Z tą tylko odmianą,
Że co pierwéj myśliwiec wieczorkiem i rano
Biegałem wolnie z rozjazdem, lub siatką,
Chwytając to rybki, to skowronki gładko,
Dziś lekkie w gruby habit odmieniwszy sieci,
Czyham, póki tam błędna dusza nie przyleci.
Wyznaję, że ta zmiana bardzo dla mnie słodka.
Oto i ongi przyszła dewotka!
Nic jéj; lecz poznałem zaraz z miny
Téj pokutującéj dziewczyny,
Że to była złodziejka... „Darmo, moje dziecię!
Świętego rozgrzeszenia dotąd nie weźmiecie,
Póki, coście bliźniemu wzięli po kryjomu,
Nie odniesiecie w całości do domu“.
Ona w płacz, w prośby; białe ku mnie rączki składa.
„Ach! mój kochany ojcze! — powiada, —
Wyznaję winę moję i z tego się smucę;
Ale jakimże sposobem powrócę?
Gdy ukrzywdzony nie chce przyjąć téj kradzieży:
Owszem ustawnie wzdycha i u nóg mi leży,
Prosząc u mnie wzajemnie,
Bym zatrzymała serce, wzięte mu tajemnie“.
Ja na to: „Alić przecie, moje dziecię śliczne,
Wiedziéć powinien kapłan rzeczy okoliczne,
O grzechu i o złodzieju...“
„Miły mój dobrodzieju!
Bardzoście, widzę, ciekawi.
Wszakże gdy ta wiadomość spowiedź mą naprawi,
Opowiem ci dokładnie, coście zapytali.
Zrazu myśmy na siebie tylko poglądali
Częściéj, niźli na drugich. Czy on kichnął, czyli
Kichnąć mi się zdarzyło; sobieśmy życzyli
Tylko zdrowia, drugiemu nigdy zgoła; a że
Pan doktor na katary tabaczkę brać każe,
Brałam ją u matuli mojéj po kryjomu,
I prócz niego, jéj zażyć nie dałam nikomu.
On téż za to był wdzięczny, dawał mi chusteczki
I kwiatki i wstążki i inne rzeczki.
Potym daléj i daléj...“ „Cóż tam daléj przecie?“
O dobrodzieju! waszeć dobrze wiecie,