Strona:Wybór poezyj- z dołączeniem kilku pism prozą oraz listów.djvu/432

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Tak-eś owe wybrane z szlachetnych klejnoty,
I domów i narodów, w różne brał obroty;
Dając polor ozdobny, by na którym siędzie,
Rodowitym zapałem w swoim błyskał rzędzie.

Takim pierwotne źrzódło zaprawione smakiem
Wylewało swe nurty czystym zawsze szlakiem.
W odmiennych wiekach, jeden umysł się wydawał,
Tym się stary pokrzepiał, czym młody napawał.
Honor, praca, powinność, jak krew ludzkie ciała,
Ciągłym wiecznie twe członki tokiem obiegała,
Roztaczając duch życia, by pilen osnowy
Skąd wyszedł, do téj, kończąc bieg, powracał głowy.

Trudno było, by takich mężów zgromadzenie
W ojczystym Rzymu gniaździe głuche kryły cienie.
Poznawszy rząd i cnotę rozległe narody,
Z sercem swe otwierały do przyjęcia grody.
Ledwo szafarz chwil rocznych na rydwanie zwrotnym
Zwiedził górny zwierzyniec lejcem kilkokrotnym,
W szczupłych czasiech zebrałeś lat wielu użytki.
Zewsząd ci powstawały ozdobne przybytki
I wspaniałe świątynie z jasnych wież ogromem:
Ziemia się być zdawała jezuickim domem.
Zaufane w mądrości i cnocie doznanéj,
Wszystkie się pod twe rządy poddawały stany:
Czyś ukryte sumiennych tajni kąty badał,
Czyś z ambon wieczne prawdy mównie opowiadał,
Czy młódź, przyszłe rodziców sposobił otuchy;
Wrażając w nie, szlachetnych nauk zacne duchy,
Lub nakoniec stróż myśli królów, z niemi społem
Panując, niewidomym świat obracał kołem.
Acz tak wysoki kredyt i władzę obszerną,
Umiał rozum uchylić powłoką misterną
Od strzał czujnéj zazdrości; skromność w cię zaszczepił,
Żebyś władzą nie tłumił, a złotem nie ślepił.
Świadkiem mi niepomylnym pierwszy jesteś domie,
Co cię możny Kwirynał przed innemi łomie,
Z niefortunną pospołu obalając głową.
A gdzież się barziéj cnota znać dała surową?
Gdzie skromniejszą w zakonnych sprawach, jeśli nie tu?
Gdzie roztropność stem ryglów zawarta sekretu?
A przecież i z tak ścisłéj tocząc wzrok strażnice
Po obu świata osiach, trzymał rządu lice