Strona:Wybór poezyj- z dołączeniem kilku pism prozą oraz listów.djvu/309

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Trudnoż tak silne pęta zrywać razem;
Lecz rozum ulżył swym żale rozkazem.

Ociec i władca sarmackiéj przestrzeni,
Nie nam cię tylko nieba dały, panie.
Wszystko twych darem wzrost bierze promieni,
I cedr i chróścik na ubogim łanie.
Gdzie Dniepr, gdzie z Wartą bystry Niemen leci,
Wszyscyśmy twoi poddani i dzieci.

I ta, co pyszne gmachy w pola pędzi,
Słodkiego berła wiekopomna sprawa,
Baczniéj dni twoich i zdrowia oszczędzi
Stęskniona pańskim odjazdem Warszawa.
I to miéć będzie w żądanéj korzyści,
Że szczerą miłość od zysku oczyści.

Muzo, co dawczym życia władnąc zdrojem
I martwe zmierzchłych skroń zielenisz śniegi,
Zhartuj me siły niebieskim napojem
Na pierwsze rzutkiéj młodości pobiegi,
By, jak me serce wiernym biegło krokiem,
Tymże rym pana dościgał poskokiem.

Sprzeczna ludzkości, a prawom niewierna,
Plac na śmiertelne wytknięty zawody,
Długo cię widziéć nie godna Jezierna.
Mijaj te jatki, miłośniku zgody.
Czeka cię Góra, i w milszym widoku
Gruszczyn, stróż prawa i twojego boku.

Ten, co strudzone osładza zrzenice,
Już cię do miłych wczasów wieczór wzywa.
Widziéć lesiste zdala Kozienice.
Prowadź tam pana, czeladko życzliwa.
Niech spocznie chwilę; wszak na jego głowie
Ojczyzny całość polega i zdrowie.

Błysnęła z rankiem równa wiośnie pora.
Nie zajrzy kwietniom październik łaskawy.
Odwiedź polskiego dom zacny Nestora,
Z lat młodocianych miłe ci Puławy.
W tych-eś przybytkach cnotą serce zdobił,
Gdy cię Bóg z pieluch do berła sposobił.