Strona:Wybór poezyj- z dołączeniem kilku pism prozą oraz listów.djvu/292

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Gdzie jeno wieczny promień dociecze,
Najskrytsze śledząc tajniki;
Chciałem wybadać, serce człowiecze,
Jakiemi chodzi przesmyki.
Ujrzałem w ludziach krwawe zgryzoty,
I niespokojne obłędy;
Głuchym nałogiem wzrosłe niecnoty,
Poczciwość wygasłą wszędy.

Zdatny rzemieślnik, kmiotek ubogi,
Jęcząc na zdziercze łakomstwo,
Posyła w nieba swój lament srogi,
Że mu mrze głodem potomstwo.
Tymczasem zbrodnik spokojnie żyje,
Gdy sprawiedliwy narzeka;
Trzoda nikczemnych pochlebców tyje,
I ledwo brzucha powleka.

Płocha urodo, zmiennico podła,
Śmiejesz się z cudzej niedoli.
Tyś mię w kosztowne więzy przywiodła,
Innego twe serce woli.
Masz za swe: kara z występkiem chodzi.
Rzucił cię twój ulubiony;
Lecz i ten, ledwo ciebie zawodzi,
Został od drugiéj wzgardzony.

Wszędy szalona zazdrość szarpiąc ze łba żmije,
Chytre na łów otwartych serc zadziergi wije:
Kopie doły przyjaźnią umilona zdrada.
Pod ich spiskiem bezecnym zasługa upada.
Ciągnie życie obmierzłe ten, co nic nie zgrzeszył,
I woła umierając: nikt mię nie pocieszył!

Stęka skrzywdzona praca i w gorzkich łzach tonie,
Ociekłe krwawym znojem wznosząc w górę dłonie;
Traci cnota swą dzielność bez winnéj nagrody;
Urąga kłam bezczelny na jéj płacz i szkody.
Drzémie bogacz w rozkoszach, co go darmo żywi
Ziemia, i nie wie nawet, czy są nieszczęśliwi.

On ci to sam jest taki: patrz, jaka mu burza
W odmęcie żądz niesfornych dobrą myśl ponurza.