Strona:Wybór pism Mieczysława Romanowskiego Tom II.djvu/67

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Czy każdy królu, kto wejdzie w te progi.
Wyjdzie stąd żywy?
POPIEL.   Gdzie myśl twoja bieży?
ADELA.   Myślę, że rybak nie puszcza z wieńcierzy
Złowionej ryby... Coś tak zbielał w twarzy?
POPIEL.   Straszna kobieto! Co się tobie marzy?
ADELA.   Król nienawidzieć ni kochać nie umie.
POPIEL.   Ha!
ADELA.   W dom twój stryje — czy Popiel rozumie? —
Wejdą, — lecz wyjścia niema dla nich z domu.
POPIEL.   Okropna! zdrada! — (Zamyśla się.)
ADELA.   Cóż?
POPIEL.   Od tego gromu
Jak ptastwo myśli rozpierzchły się moje —
Czekaj, pozbieram —
ADELA.   Królu, serce twoje
Znużone; pokrzep je krwią i łowami!
POPIEL.   Pójdę —
ADELA.   W noc o tem pomówimy sami. (Odchodzą.)

SCENA DZIEWIĄTA.
(W zamku Zbigniewa.)
(Zbigniew w krześle chory; na ławach siedzą Jaksa, Wyżymir, Przemysław, Ziemomysł, Wisław, Bogdala i Wrocisław.)

BOGDALA   (do Zbigniewa).
Jakże wam, bracie?
ZBIGNIEW.   Niemoc, Jedźcie zdrowi.
PRZEMYSŁAW.   Więc nie? to przykro będzie Popielowi.