Strona:Wybór pism Mieczysława Romanowskiego Tom II.djvu/50

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

POPIEL   (ze wzgardą).
To precz, niech twoje Zaodrze przepada!
ŻÓRAW   (zakrywając oczy).
Nie patrzcież oczy, gdzie ręka cios zada!
PIAST   (chwytając go za rękę).
Stój, Zaodrzanie! Jeszcze krótkie słowo.
Królu, ty nie wiesz, że z wolą wiecową
Podetniesz naród, jak dąb u korzenia.
Zlicz, w ile rodów on się rozramienia!
Zlicz, ile plemion trzyma wiecu wola!
Wiecem tu stoi nasza i twa dola.
Więc, jeśli serca dla nas nie masz w łonie,
Pomnij, że rodów i plemion twe dłonie
Nie utrzymają potem żadną siłą!
POPIEL.   Do stryjów przejdą?.. Teraz się odkryło
Lico twe, zdrajco! Wy z stryjami w zmowie!
PIAST.   My bronim swego — zdrajcami stryjowie.
POPIEL.   Precz, zdrajco! Hańbę ciskam tobie w oczy.
PIAST.   Patrz, a ta hańba na ciebie się toczy,
Bo w przepaść naród rwiesz sercem zuchwałem!
Ja ze stryjami żadnych rad nie miałem,
Ja gardzę nimi i takiej podłości
Nawetbym na próg nie dopuścił w gości.
Toż mi nie wieszaj zdrad na siwej głowie!
Jam czysty — ale tam wiedzą bogowie,
W jakiej pamięci ty staniesz u ludzi.
Już krew Mirosza ręce twoje brudzi...
POPIEL   (podnosząc miecz).
Ha! dość!... (po chwili).
Idź do dom — idź, starcze, w pokoju!
Twój syn mi życie uratował w boju —
Ależ ja tobie ten dzień płacę drogo.
PIAST.   I chcą — i serca zepsuć ci nie mogą,
Nie mogą wszystkiej krwi zatruć ci w łonie.
Miałbyś ty czyste, jak u dziecka, dłonie,