Strona:Wybór pism J. I. Kraszewskiego T.XI.djvu/49

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

41
SFINKS.

dzieć musieliście bazaltowego sfinksa w willi Borghese, i czerwonego granitowego w Watykanie, takiegoż w willi Giulia. Stawny sfinks ogromny naprzeciw drugiéj piramidy w Gizeh, jest ledwie odbitą bryłą skały. W jego grzbiecie dwie studnie wykute wiodą do podziemi. Często zdarza się widzieć na kornalinach i szkłach starych sfinksa trzymającego łapę wspartą na trupiéj głowie.
— Takiego widziałem we Florencyi u margrabiego Ricardi’ego, rzekł Jan. Myśl ta podobała mi się. Dwie wielkie zagadki: natura i śmierć, życie i zgon.
— Tak, tak! zawołał Fantazus: życie opiera się na śmierci.
W téj chwili Jan oparł rękę na bazaltowym sfinksie leżącym przed gankiem, i spytał żywo:
— Ale jestże to bazalt? Coś mi się nie zdaje?? Nie jest to robota starożytna; wyborne chyba naśladowanie.
— Chodźmy, chodźmy! podchwycił doktor, odciągając go, i chmurne rzucił wejrzenie na Jana, który nie mógł już dłużéj badać. Odkryty fałsz jeden w sfinksie oczy mu otworzył: zaczynał postrzegać, że także posążki, stroje, bronie doktora, po większéj części przynajmniéj, były tylko naśladowaniami. Nie śmiał jednak tego powiedzieć. Murzyn nawet zdawał się mieć twarz farbowaną, a z pod turbanu jego kosmyk gładkich wymykał się włosów.
Jagusia, która widziała ich wprzód rozmawiających długo w ganku, przyjęła w sieni, i jak starego znajomego powitała Jana, pociągając go za sobą do pokoju na dole, do swojego mieszkania. Doktor i Tytus także poszli za nią.