Strona:Wybór pism J. I. Kraszewskiego T.XI.djvu/374

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

366
WYBÓR PISM J. I. KRASZEWSKIEGO.

dogorywający niemal cień człowieka. Większego w téj chwili osłabienia przyczyną było wzruszenie i gniew, który się na jego czole pofałdowaném i w oczach ciemnych, zaognionych malował. Spodziewał się on zastać Mielsztyńce jak je porzucił; nie donoszono mu wcale o ich zniszczeniu. Rządca dość znaczne summy liczył na utrzymanie zamku, a biedny wędrowiec, zdumiony, ten skarb swój zdany na ręce płatne znajdował okrutną ruiną. Serce mu się rozdzierało, ale gniew i oburzenie miotało nim takie, że z drżących warg wyraz się dobyć nie mógł. Towarzysz go nadaremnie usiłował uspokoić i złagodzić.
Pan Feder, który szedł w najlepszym humorze na spotkanie gości, zmieszał się widocznie, jakby piorunem rażony. Ze wszech miar była to niespodzianka groźna dla niego, niemiła. Eugeniusz byłby może wybuchnął natychmiast, tak go stan jego gniazda oburzył; ale towarzysz, lękając się o zdrowie jego, uprosił, aby zamilkł, sam śpiesząc naprzeciw pana Federa
— Hrabia Spytek — rzekł — jest chory. Widok zamku w takim stanie, w takiém opuszczeniu i ruinie, gdy się go spodziewał znaleźć utrzymanym starannie, może fatalnie wpłynąć na jego zdrowie. Na miłość Boga! gdzie są pokoje mieszkalne, gdziebyśmy wejść mogli i zastać dawny porządek?... Mów pan prędzej!
— Ale tu była wojna... Tu stało wojsko, podchwycił rządca: jam temu nie winien. W całym zamku nie ma nic porządnego i mieszkalnego, oprócz tych pokoi, które my z familią zajmujemy... Dla czegoż hrabia nie kazał nas uprzedzić?...
— Prowadź nas waćpan gdzie chcesz, bo hrabia ciężko zasłabnąć może, podlega attakom, a ten gniew...
Feder stracił głowę.