Strona:Wybór pism J. I. Kraszewskiego T.XI.djvu/330

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

322
WYBÓR PISM J. I. KRASZEWSKIEGO.

trafią; latały więc co kilka dni kartki do stolicy a w nich każde bicie serca czuć się dawało. Niewiele z nich ocalił przypadek.
List bez daty, który widocznie do tych dni się odnosi, po opisie ostatniéj bytności Iwona w Mielsztyńcach, kończy się takim ustępem:
„Łucyo kochana! chciałabym ci się wyspowiadać tak szczerze nawet z grzesznych myśli moich, jak przed kapłanem na ostatniéj spowiedzi. Ale czyż ja sama siebie rozumiem? czy ja władam sobą? To, co mnie teraz otacza, od dnia śmierci człowieka, którego imię noszę jeszcze, i po którym zostały mi resztki ciężkich kajdan, dźwiganych długo — zdaje się jakby w sen gorączkowy życie moje zmieniło. Syn mój, o przeznaczenie! przywiódł mi tu tego człowieka, którego starałam się, a nie mogłam zapomnieć. Stanął przedemną, widmo żywe młodości, zeschły liść téj wiązki kwiatów, któréj woń mnie poiła... Kilkanaście lat surowa, niezbłagana dla siebie, bez łzy, bez jęku, zimna, kamienna, znosiłam straszliwą torturę. Słyszałam, patrzałam niemal jak on się szarzał, upadał i upadał... myślałam, żem zobojętniała, że jeśli co zostało we mnie z dawnych uczuć, to się jak wino w ocet z gniewu zmieniło. Ale któż pojmie co jest za potęga w młodości i węzłach, które się latami młodemi sprzęgają!? Na korze młodego drzewa ledwie znaczną ktoś nakreślił głoskę; rosła ona, zolbrzymiała, stała się raną otwartą, niezgojoną... i drzewo ściąć trzeba, aby to znamię zniweczyć. Wrosło w jego rdzeń, wypiętnowało się w tkance, nieznaczne z razu, na starość jest niestartą blizną. Tak dzieje się i z miłością dni młodych. O moja najdroższa! obraca się ona w nienawiść, w gniew, w pogardę; a na dnie ich wiekuje