Strona:Wybór pism J. I. Kraszewskiego T.XI.djvu/22

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

14
WYBÓR PISM J. I. KRASZEWSKIEGO.

choć wszystkiego mimowoli słucham, ale gdy potrzeba, nic nie słyszę.
To mówiąc, odwrócił się do Mamonicza, i pocałował go w czoło.
— A co mój Benvenuto! (na ten raz tylko tak cię nazywam, boś mi w porę przyszedł, innym razem będziesz mi znowu Praksytelem); jak się tam miewa twój Herkules?
Gdy tak idzie rozmowa między Mamoniczem a doktorem, którego oczy zdają się być wszędzie razem, tak szybko przebiegają z miejsca na miejsce, Jan uśmiechając się do Jagusi, mierzy ciekawym wzrokiem salon doktora.
Pokój to niewielki, z oknami na ogród, ubrany był jakby naumyślnie dla wywołania podziwień i wzbudzenia ciekawości. Meble pokrywały materye niekrajowe, ani pospolite u nas, w olbrzymie ptaki, kwiaty i pagody przetykane na tle złocistém. Na stole zwieszona była stara makata z drzewem genealogiczném jakiegoś starego barońskiego domu Germanii i herbami zawiesistemi. Na ścianach obrazki chińskie, sztychy wyborne angielskie, prześliczne holenderskie obrazy olejne niewielkich rozmiarów, ubiory i oręże Indyan i mieszkańców wysp oceanu Południowego, broń tatarska, narzędzia muzyczne różnych ludów tworzyły zręcznie wiązane trofea. Suknie futrzane Samojedów i Ostyaków, koszule z rybich plewek i koszule dróciane, kaftany wschodnie i suknie mandarynów powiązane razem, dziwić się swojemu sąsiedztwu zdawały. Na wysokiéj kolumnie, w ślicznym starym hełmie żelaznym, posypanym złotemi gwiazdkami, o skrzydłach motylich, ubrana głowa Indyanina cała w rysunkach dziwacznych, zasuszona ze skórą sposobem