Strona:Wybór pism J. I. Kraszewskiego T.XI.djvu/103

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

95
SFINKS.

gdy mi malował cierpienia narodu, co wyprzedził inne poznaniem jedynego Boga, co przez chwilę przewodniczył ludzkości jak gwiazda, dziś zmuszonego żyć w poczwarném zrośnieniu z mahometanami, ludem od siebie niższym cywilizacyą, zmuszonego ulegać sile zwierzęcéj, sile bezrozumnéj, a potężniejszéj jednak nad wszystko, nawet nad opiekę Jehowy! Z jakąż rozpaczą wymowną maluje on cofanie się powolne i zaślepianie Izraelitów, a nareszcie ich upadek, upadek myśli, ubóztwo duszy! Niekiedy mówiąc o tém, staje się Jonasz poetycznym jak księgi prorocze, wzniosłym jak pieśń biblijna. Lecz za chwilę poznasz go, idźmy, on ci sam to powtórzy, bo to zwykle pierwsze słowa, co się z wezbranéj jego wylewają duszy, i ostatnie. Żyd i malarz razem, u nas w Wilnie! zadziwi cię Jonasz Palmer. Lecz kilka słów jeszcze o nim, a wytłómaczy ci się to zjawisko. Jonasz był sierotą, a miał w Hamburgu i Frankfurcie po matce i po ojcu krewnych bogatych. Ci, dowiedziawszy się o sierocie, wzięli go do siebie. Małém jeszcze dziecięciem przebył kraje dzielące go od tych, co mieli za obowiązek zaopiekować się dalekim powinowatym. Żydzi bowiem, powiada Jonasz, jak wiele ludów biednych, stali się prawie wszyscy jedną wielką familią, jedną rodziną Izraela; a póty Żydów, póki ta jedność ducha ich skupia i ożywia. I ma słuszność. Jonasz Palmer, wzięty przez Palmerów frankfurckich, wychował się u nich, na jednéj z tych ulic ciemnych i brudnych, gdzie wymieciono Żydów jakby na wielkie śmietnisko. Znasz może sławną frankfurcką Judengasse, ciemną ulicę wygnania, jak Ghetto w Rzymie, gdzie Żydzi odłączeni od chrześcian gdyby plugawy zwierz żyją. Tam w ciasnéj kamieniczce gotyckiéj,