Strona:Wspomnienia z mego życia (Siemens, 1904).pdf/119

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

czona jest na efekt wnętrza, a nie widoku zewnętrznego. Ale zato wnętrze owo jest nad wszelki wyraz piękne i imponujące. Nigdy żaden gmach, żadne dzieło sztuki, nawet cuda przyrody nie zrobiły na mnie tak wstrząsającego wrażenia, jak kopuła ś-tej Zofii. Ogromna kopuła św. Piotra nie wytrzymuje z nią żadnego porównania. Tam, przyjrzawszy się bliżej, człowiek jest zdumiony tym kolosem, którego się zupełnie nie spodziewał ujrzeć. Tu zaś przeciwnie: ś. Zofia wydaje się o wiele większą, niż jest w rzeczywistości, dzięki rozmiarom proporcyonalnym, wspaniałym, a zarazem lekkim.
Po kilkodniowym pobycie w Konstantynopolu udałem się do Trebizondy. Tam odwiedziłem pruskiego konsula, v. Herford’a, którego znałem z Berlina. Konsul uważał za stosowne, abym złożył wizytę tamtejszemu baszy, któremu powierzono budowę drogi bitej, inaczej szosy, do Persyi. Na zapytanie, czy nas basza może przyjąć, odpowiedziano nam, że w tej chwili zajęty jest w haremie: ogląda niewolnice, które zamierza kupić, ale za godzinę przyjmie nas w ujeżdżalni. Gdy mnie nareszcie konsul przedstawił, zdawało mi się, że ten wysoki blondyn w sile wieku, jakoś mi jest znajomy. Basza widocznie miał to samo wrażenie; przypatrywał mi się długo, nareszcie się spytał, czy dawniej nie byłem oficerem pruskim i czy nie stałem w Magdeburgu? Gdym odpowiedział twierdząco, spytał się, czy nie pamiętam, że przed 20 laty naznaczony byłem do zrewidowania piorunochronów w fortecy? On jest bowiem sierżantem, który mnie wówczas oprowadzał. Konsul wspomniał coś o wielkich robotach powierzonych baszy; ten zaś zaproponował spacer po owej szosie na wspaniałych arabskich rumakach. Po godzinie tego spaceru basza z oznakami widocznej niecierpliwości chciał koniecznie wracać do domu. Mnie zaś zdjęła ciekawość, żeby się trochę dalej zapuścić w dolinę. Ujechałem pa-