Strona:Wspomnienia z mego życia (Siemens, 1904).pdf/104

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

stanowiliśmy próbować szczęścia i zabrać się do dzieła.
Niestety, obawy moje nie były płonne. Zaledwie godzinę trwała robota, gdy nagle lina się zerwała i wpadła w morze, w tem miejscu już dosyć głębokie. Niepodobna było ją wydostać, gdyż olbrzymie głazy przysypały ją na dnie morskiem. Takim sposobem nie posiadaliśmy już dostatecznej ilości kabli, aby prowadzić zakładanie ich od Kartageny; obraliśmy zatem krótszą drogę na Almeryę i tam też prosto udaliśmy się, aby poszukać odpowiedniego miejsca do wylądowania.
Podróż do Almeryi przy wspaniałej pogodzie, morzem gładkiem jak lustro, była czarująca. Wysiedliśmy na ląd, aby się zaopatrzyć w prowiant i zostaliśmy przez mieszkańców tak gościnnie przyjęci, że nawet bal wydali w teatrze na nasze uczczenie. Na zebraniu tem uderzyła nas klasyczna piękność kobiet, niewątpliwie typu maurytańskiego, a pomiędzy niemi wyróżniała się młoda panna, którą wszyscy na okręcie znajdujący się Europejczycy jednogłośnie uznali za ideał niewieściej urody. Wśród tak przyjemnej zabawy nie przypuszczaliśmy, że nazajutrz czekają nas niebezpieczeństwa, z których cudem tylko zostaliśmy wyratowani.
Ażeby dobrze zrozumieć, co nastąpiło, trzeba pamiętać, że okręt nasz nie był zbudowany specyalnie do zakładania kabli; rząd francuski nabył go na rynku angielskim, a dawniejszem jego przeznaczeniem było holowanie do Londynu statków naładowanych węglem. Okręty takie trzymają się zwykle wybrzeży, unikając pełnego morza. Otóż wnętrze naszego statku, tak mało odpowiadającego celowi, prawie całe zajęte było owym wałem drewnianym, ogromnej wielkości, a więc i balast jego, zwłaszcza przy wzburzonem morzu, bardzo nierównomiernie był rozdzielony. Ale dotąd sprzyjała nam pogoda jak najpiękniejsza i morze było spo-