Strona:Współczesni poeci polscy.djvu/106

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

w niewstrzymanym pędzie, aż prawda ziemskie królestwo posiędzie“. Psyche ziemska, „dziś tak milcząca“, zmuszona skrzydłami swemi potrącać o krwawe kałuże, „zbudzi się wreszcie w gwiazd niebieskich wianku i jak te lilie, śpiące w wód lazurze, wypłynie wichry uciszyć i burze“. Uciszenia atoli burz i wichrów nie spodziewa się doczekać sam poeta, więc też zwracając się w końcu do Psychy Praksytelesa, w tęsknej zadumie prosi ją, by tak samo jak od wieków patrzy na mijające pokolenia ludzkie, spojrzała też i na jego mogiłę.

Kamienna siostro! czekaj wieków chwilę
I świeć nadziemskiej pogody odbiciem;
Mirty zakwitną, powrócą motyle,
— Miłość ci przyjdzie zwiastować o wiośnie;
Tymczasem stój tu nad grobowców gniciem
I spojrzyj także z wysoka, litośnie,
Gdy trawa nasze mogiły porośnie!

Jak widzimy, szukał poeta na dojmujący smutek, nie z osobistych wynikły okoliczności, lecz z rozważania zagadki losu człowieczeństwa, rozmaitych środków ukojenia, to pragnąc pozyskać spokój wśród pięknych, łagodnych widoków przyrody włoskiej, to zastanawiając się nad dziejami, to próbując zatonąć w ekstazie religijnej, to podziwiając doskonałość sztuki nieśmiertelnej, to starając się pobudzić do bujnego życia zmysłowego, to w ruchu gorączkowym