Strona:Współczesni poeci polscy.djvu/098

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

przyjdzie, w jakim zakącie świata znajdzie schronienie. Ból swój atoli wyraża łagodnie, zwracając się myślą w „mgły przeszłości“, wzdycha i zrywa gałązki cyprysów i „róże cmentarne“, jako symbole cierpienia. Na teraz wpatrywanie się w błękit niebios i w błękit morza nasuwa mu myśl, że tonie w „nieskończoność“, ale nie znaczy to jeszcze pragnienia śmierci, tylko pragnienie spokoju, dopóki nowa nie zaświta zorza.
Uczucie smutku i żalu wzmaga się nieco w wierszu następnym p. t. „W zatoce Baja“. I tu przemawia poeta w liczbie mnogiej, i tu widocznie ma na myśli owe „rzesze senne i cierpiące“, o których dopiero co słyszeliśmy. Znajduje się poeta wraz ze swem otoczeniem na morzu w miejscowości głośnej w dziejach rzymskich, nazwanej tu „starym cmentarzem“, dla którego odpowiednimi gośćmi są ci podróżni „z własnego pogrzebu“ wracający, „odźwierni grobowców, nad którymi już przeszłość zapadła“, Niobidzi, przerażający „kamiennej boleści wymową“. Wywoławszy cienie kapłanów Serapisa, Sybilli kumejskiej, Dyany-Hekaty, zgodnie ze wspomnieniami, jakie miejscowość wywoływała, i wypowiedziawszy boleść swoją i towarzyszy, prosi w końcu Hekaty (księżyca), by ostatnimi promieniami poświeciła im „na drogę podziemną“, dokąd się udają z nadzieją, ujrzenia po tamtej stronie Acheronu (rzeki piekielnej)