Przejdź do zawartości

Strona:Wolter - Powiastki filozoficzne 02.djvu/92

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

84

WOLTER

się pan godnym człowiekiem: jestem bratankiem X. przeora Najśw. Panny z Góry, pobiłem Anglików, przybywam aby się widzieć z królem; proszę chciej mnie pan zaprowadzić do jego pokoju.“ Gwardzista, uszczęśliwiony iż spotkał tak tęgiego krajana, nieświadomego widocznie obyczajów dworskich, pouczył Prostaczka, że nie tak łatwo jest rozmawiać z królem, i że trzeba być przedstawionym przez Jego Dostojność p. de Louvois. „Dobrze więc, zaprowadź mnie pan tedy do tego dostojnego p. de Louvois, a on z pewnością zawiedzie mnie do króla. — Jeszcze trudniej jest, odparł gwardzista, mówić z p. de Louvois niż z samym królem, ale zaprowadzę cię do p. Aleksandra, pierwszego sekretarza w ministeryum wojny, to tak jakbyś mówił z ministrem.“ Idą tedy do owego p. Aleksandra, ale nie zdołali doń dotrzeć: zajęty był z jakąś damą ze dworu i nakazał aby nie wpuszczano nikogo. „Głupstwo! rzekł gwardzista; niema nic straconego; chodźmy do pierwszego sekretarza p. Aleksandra; to tak jakbyś mówił z samym panem Aleksandrem“.
Huron, zdumiony niepomału, idzie za gwardzistą; czekają pół godziny w małym przedpokoiku. „Cóż to wszystko ma znaczyć? rzekł Prostaczek; czy wszyscy są niewidzialni w tym kraju? o wiele łatwiej jest pobić w Dolnobretanii Anglików, niż dotrzeć w Wersalu do kogoś z kim się ma sprawę.“ Dla zabicia czasu, zaczął się krajanowi zwierzać ze swej miłości. Ale wybiła godzina, gwardzista musiał spieszyć na posterunek. Przyrzekli sobie zobaczyć się nazajutrz;