Strona:Wolter - Powiastki filozoficzne 02.djvu/288

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

demu chłopcu, lat około dwudziestu, aby dopełnił ofiary. Odmówił jakąś modlitwę i wstąpił na ołtarz. Oboje ofiarnicy byli wpół nadzy. Królowa, z majestatyczną miną, pouczyła młodą pacyentkę o najwłaściwszym sposobie dopełnienia ofiary. Wszyscy Otajczycy byli tak baczni i tak przejęci szacunkiem, że żaden z naszych majtków nie odważył się nieprzystojnym śmiechem zmącić ceremonii. Oto co widziałem, powiadam; oto co widziała cała nasza załoga: zostawiam wam wyciągnięcie wniosków.
— Ta święta uroczystość nie dziwi mnie, rzekł doktor Gudman. Jestem przekonany, że to jest pierwsze święto jakie ludzie kiedykolwiek święcili, i nie widzę czemu człowiek nie miałby się modlić do Boga wówczas gdy ma sporządzić istotę na swoje podobieństwo, jak my się modlimy przed posiłkiem mającym skrzepić nasze ciało? Pracować nad spłodzeniem rozumnej istoty, jestto najszlachetniejsza i najświętsza czynność. Tak mniemali dawni Hindusi którzy czcili Lingam, symbol płodzenia; dawni Egipcyanie, którzy obnosili w procesyach Phallusa; Grecy, którzy wznosili świątynie Pryapowi. Jeżeli wolno przytaczać nędzny narodek żydowski[1], grubo naśladujący wszystkich swoich sąsiadów, powiedziane jest, w jego księgach, że ten naród ubóstwiał Pryapa, i że królowa-matka króla żydowskiego Azy była jego arcykapłanką.

„Jakbądź się rzeczy mają, wielce prawdopodobnem jest, że nigdy żaden naród nie stanowił ani

  1. Reg. III, 15 i Paralip. II, 15. (Przyp. Woltera.)