Strona:Wolter - Powiastki filozoficzne 02.djvu/256

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

248

czas jedynie chleb jęczmienny, proso, wykę, bób i pszenicę, posmarowane[1]..... nie śmiem powiedzieć. Jedynem ustępstwem które zdołałem uzyskać, to abym mógł je posmarować jedynie łajnem krowiem. Wyznaję, że kuchnia pana Mambrosa jest wykwintniejsza. Mimo to, zawód proroka ma swoje powaby, a dowód że tylu ludzi się go chwyta.
— Ale, ale, rzekł Mambres, wytłómacz mi co znaczy twoja Akola i Akoliba, które tak tkliwie były nastrojone dla koni i osłów. — Och, odparł Ezechiel, to takie ozdoby retoryczne“.
Po tych wynurzeniach, Mambres przystąpił do interesu. Zagadnął pielgrzymów, poco przybyli do ziemi króla Tanisu. Odpowiedział mu Daniel; rzekł, iż królestwo Babilonu jest w ogniu od czasu zniknięcia Nabuchodonozora; że dwór, wedle swego zwyczaju, prześladuje proroków; że wciąż to mają królów u swoich stóp, to dostają po sto odlewanych rzemieni; ostatecznie, zmuszeni są schronić się do Egiptu, z obawy aby ich nie ukamieniowano. Ezechiel i Jeremiasz mówili bardzo długo bardzo pięknym stylem, który ledwie można było zrozumieć. Co do pytonissy, ta zerkała wciąż na swoje bydlątko. Ryba Jonaszowa siedziała w Nilu naprzeciw namiotu, a wąż przewalał się po trawie.

Po kawie, towarzystwo wyszło nad brzeg Nilu. Wówczas, biały byk, widząc trzech proroków, swoich wrogów, jął wydawać okropne ryki; rzucił się na

  1. Ezechiel, IV (Przyp. Woltera).