Strona:Wolter - Powiastki filozoficzne 02.djvu/237

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
229

czności, który oświeca świat z chwilą gdy otwiera oczy, i pogrąża go w mroku gdy je zamknie. — Nie, pani. — Zatem wąż Eskulapa. — Tem mniej. — To może Jowisz pod postacią węża? — Zgoła nie. — Ach, już wiem, to twoja laseczka, którą zmieniałeś niegdyś w węża? — Nie, pani; nie; ale wszystkie te węże, to jedna rodzina. Ten cieszy się wielkiem uważaniem w swoim kraju; uchodzi tam za najsprytniejszego węża pod słońcem. Zwróć się do niego. Ostrzegam cię wszelako, że jest-to bardzo niebezpieczne przedsięwzięcie. Gdybym był na twojem miejscu, poniechałbym byka, oślicy, węża, ryby, psa, kozła, kruka i gołębia; ale namiętność cię unosi; mogę jedynie litować się nad tobą i drżeć.
Księżniczka zaklęła go aby jej uzyskał sam na sam z wężem. Mambres, który miał dobre serce, przystał, i, wciąż głęboko zadumany, udał się do Pytonissy. Przedstawiwszy jej zachcenia księżniczki, póty nalegał, aż ją przekonał.
Stary mag wrócił do księżniczki z tą dobrą nowiną, ale wciąż jeszcze lękał się nieszczęścia i wciąż dumał. „Chcesz mówić z wężem, księżniczko; jest na twoje usługi. Pamiętaj że trzeba mu schlebiać, wszelkie bydle bowiem pełne jest miłości własnej, a zwłaszcza on. Powiadają nawet, że niegdyś wygnano go z bardzo pięknej miejscowości za ten nadmiar pychy. — Nigdym o tem nie słyszała, odparła księżniczka. — Rozumie się“, rzekł starzec. Zaczem, opowiedział jej wszystkie pogłoski które obiegały o tym tak sławnym wężu. „Ale, mimo tak osobliwej