Strona:Wolter - Powiastki filozoficzne 02.djvu/217

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
209
XIV. Zdrowy rozum pana Andrzeja.

Jak bardzo skrzepił się zdrowy rozum p. Andrzeja, odkąd ma bibliotekę! Żyje z książkami tak jak z ludźmi: wybiera, i nigdy nie da się omamić nazwisku. Co za przyjemność kształcić się i rozprzestrzeniać swą duszę za talara, nie wychodząc z pokoju!
Cieszy się, że się urodził w czasie kiedy rozum ludzki zaczyna się doskonalić. „Jakże byłbym nieszczęśliwy gdybym żył w czasach jezuity Garasse, jezuity Guiguard, albo doktora Boucher, doktora Aubry, doktora Guincestre, albo ludzi którzy skazywali na galery tych co pisali przeciw kategorjom Arystotelesa!“
Nędza zwątliła niegdyś sprężyny duszy p. Andrzeja; dobrobyt wrócił im elastyczność. Jest w świecie tysiące Andrzejów, którym brakło tylko jednego obrotu koła fortuny, aby z nich zrobić ludzi z prawdziwą wartością.
Jest dziś obznajmiony ze wszystkiemi sprawami Europy, a zwłaszcza z postępami ducha ludzkiego.
„Zdaje mi się, mówił do mnie w ostatni wtorek, że Rozum wędruje małymi postojami, z północy na południe, wraz ze swemi dwiema serdecznemi przyjaciółkami, Doświadczeniem i Tolerancyą. Rolnictwo i Przemysł towarzyszą im. Zjawił się we Włoszech; ale Kongregacya Indeksu odepchnęła go. Zdołał jedynie wysłać tam potajemnie paru swoich agentów, którzy czynią wiele dobrego. Jeszcze kilka lat, a kraj Scypionów przestanie być krajem Arlekinów w habicie,