Przejdź do zawartości

Strona:Wolter - Powiastki filozoficzne 02.djvu/142

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

134

WOLTER

nia kiedy się ono staje zbyt wielką męczarnią; że nie powinno się opuszczać domu wówczas gdy już niesposób w nim mieszkać; że człowiek jest na ziemi jak żołnierz na posterunku: jakgdyby zależało coś na tem najwyższej Istocie, czy skupienie kilku cząsteczek materyi znajdzie się w tem miejscu czy w innem. Bezsilne argumenty, którym niezłomna i świadoma siebie rozpacz nie raczy dawać ucha i na które Katon odpowiedział jeno ciosem sztyletu.
Głuche i straszliwe milczenie Prostaczka, jego posępny wzrok, trzęsące wargi, drżenie całego ciała napełniały dusze obecnych owem pomięszaniem współczucia i grozy, które poraża wszystkie władze duszy, kładzie tamę wszystkim rozprawom i wyraża się jedynie bezładnemi słowy. Nadbiegła gospodyni domu wraz z rodziną; wszyscy drżeli patrząc na jego rozpacz; roztoczono nad nim ścisły dozór, śledzono wszystkie ruchy. Już lodowate ciało pięknej Saint-Yves przeniesiono do sieni, zdala od oczu kochanka, a on zdawał się go szukać jeszcze, mimo że nie był zdolny nic widzieć.
Podczas tych śmiertelnych ceremonij, w chwili gdy ciało wystawiono u bram domu, gdy dwaj księża klepią przy niem z roztargnieniem modlitwy, przechodnie zaś, jedni bezmyślnie rzucają na trumnę kilka kropel święconej wody, inni zaś obojętnie mijają ją spiesząc swoją drogą; gdy krewni płaczą, a kochanek bliski jest samobójstwa, Saint-Pouange przybywa wraz z przyjaciółką z Wersalu.