Strona:Wolter - Powiastki filozoficzne 01.djvu/285

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

pach średnicy i przyłożył do oka; Mikromegas wyszukał inny, o średnicy dwóch tysięcy pięciuset stóp. Szkła były wyborne, ale zrazu nie dostrzeżono nic przy ich pomocy: trzeba było je nastawić. Wreszcie, mieszkaniec Saturna ujrzał coś ledwie dostrzegalnego, poruszającego się wśród wód Bałtyckiego morza: był to wieloryb. Podjął go bardzo zręcznie małym palcem i, kładąc na paznokciu kciuka, pokazał Syryjczykowi, który znowuż zaczął się śmiać, tak go zabawiły maleńkie rozmiary mieszkańców naszego globu. Saturnijczyk, przekonany wreszcie iż ziemia nasza jest zamieszkała, osądził bardzo rychło iż zamieszkują ją same wieloryby; że zaś miał wielką skłonność do dociekania, silił się odgadnąć, skąd taki atom może czerpać swój początek, ruch, i czy ma jaką zdolność pojmowania, wolę, swobodę. Mikromegas znalazł się w wielkim kłopocie; obejrzał zwierzątko z wielką cierpliwością, rezultatem zaś jego badań było, iż niesposób przypuszczać, aby w tej okruszynie mogła się zmieścić dusza. Obaj podróżni skłaniali się tedy do myśli iż mieszkanie nasze nie jest ożywione duchem; wtem, nagle, przy pomocy mikroskopu, ujrzeli coś równie wielkiego jak wieloryb, żeglującego po morzu Bałtyckiem. Wiadomo, iż, w tym właśnie czasie, garstka filozofów[1] wracała ze strefy polarnej, dokąd udali się aby poczynić spostrzeżenia, dotychczas niedostępne dla nikogo. Gazety doniosły, iż statek ich rozbił się na wybrzeżach Bothnii, i że z wielką trudnością zdołali się ocalić; ale nikt na tym świecie nie wie nigdy

  1. Maupertuis, Clairaut, Camus i Le Monnier, geometrzy i astronomowie, którzy w 1736 udali się do Tornea Laponii mierzyć stopień południka.