Strona:Wolter - Powiastki filozoficzne 01.djvu/150

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

niewdzięcznikom, idąc w tem za wielką nauką Zoroastra: kiedy jesz, daj pojeść psom, choćby cię miały ukąsić. Był tak mądry, jak tylko jest człeku możebne starał się bowiem żyć z mędrcami. Biegły w wiedzy dawnych Chaldejczyków, nie był nieświadom fizycznych zasad natury, o tyle o ile je znano wówczas; z metafizyki zaś wiedział to co ludzie wiedzieli we wszystkich wiekach, to znaczy bardzo mało. Był silnie przekonany, mimo nowej filozofii owego czasu, że rok ma trzysta sześćdziesiąt pięć dni i ćwierć i że słońce jest środkiem świata; kiedy zaś najwyżsi magowie powiadali mu, z obrażającą wyniosłością, że grzeszy przeciw cnocie i nieprzyjacielem państwa jest, kto wierzy iż słońce obraca się dokoła własnej osi a rok ma dwanaście miesięcy, zachowywał milczenie bez gniewu i wzgardy.
Posiadając wielkie bogactwa, a co zatem idzie, przyjaciół, posiadając zdrowie, ujmującą powierzchowność, umysł bystry i pełen miary, serce szlachetne i szczere, mniemał iż zdoła być szczęśliwym. Miał zaślubić Semirę, którą piękność jej, ród i majątek czyniły pierwszą partyą w Babilonie. Żywił dla niej trwałe i bogobojne przywiązanie, Semira zaś kochała go namiętnie. Zbliżali się do szczęsnej chwili która miała ich połączyć, kiedy, wybrawszy się razem na przechadzkę w stronę jednej z bram Babilonu, w cieniu palm które zdobiły brzeg Eufratu, ujrzeli zbliżających się ludzi uzbrojonych w szable i groty. Byli to zausznicy młodego Orkana, siostrzeńca ministra, w którego dworacy wmówili, iż wszystko mu