Strona:Wojciech Szukiewicz - O kremacji.djvu/56

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

rzeczywisty spoczynek i uwolnić je od ewentualnej profanacji, od rozkopywania grobów, od rozrzucania kości, wogóle od niepewnego w przyszłości losu. Zwyczaje grzebalne właśnie tego wszystkiego nie zapewniają. Już raz miałem sposobność wyraźnie zaznaczyć, że ludzie spółcześni mimo pozornie osiadłego trybu życia prowadzą faktycznie życie koczownicze, i dlatego też zdarza się bardzo często, że musiemy groby swoich najbliższych i najdroższych pozostawiać na obcej opiece nie mogąc ich ani zabierać, ani przenosić. Ale ta obca opieka nie jest rzecz prosta nigdy wystarczająca i nigdy nie może zapewnić tego pietyzmu, jakiego dla zmarłych wymagamy. Przez krótki stosunkowo przeciąg czasu grób jest jako tako utrzymany, potym ulega całkowitemu zaniedbaniu i opuszczeniu, potym ślad jego zanika powoli, potym okazuje się potrzeba kopania nowego grobu dla innego nieboszczyka, który tymczasem na miejsce dla swych śmiertelnych szczątków czeka, i pozostałe resztki wyrzuca się bez żadnych skrupułów nie uważając tego wcale za profanację lub za ujmę, lecz po prostu za konieczność życiową albo nawet ekonomiczną, ponieważ nie robi się ceremonji z grobami, któremi nikt się nie opiekuje, za utrzymanie których nikt nie płaci, które tylko niepotrzebnie drogie miejsce zajmują stanowiąc prawdziwą zawadę.
Że tak się faktycznie dzieje, o tym wiemy wszyscy aż nadto dobrze, a rewelacje w pismach codziennych od jakiegoś czasu pomieszczane wykazują jasno jak na dłoni, że wieczny spokój po